sobota, 7 lipca 2012

Love yourself more

Przechodziłam ostatnio gorszy okres i było mi strasznie przykro, że świat nie stanął w miejscu, kiedy ja stanęłam. Ale już jest lepiej. Sprawy osobiste zamknęłam - mam nadzieję - raz na zawsze. Wyniki matur pozytywnie mnie zaskoczyły, ale mimo tego jestem niemal pewna, że zabraknie mi punktów na wymarzone pielęgniarstwo na UJ. I będę się musiała pożegnać z mieszkaniem na Ruczaju. I krakowskim nocnym życiem. I najstarszą uczelnią w kraju. I - co załamuje mnie najbardziej - będę zmuszona do spędzenia kilku najbliższych lat w rodzinnym mieście i pobierania nauk w tymże. Ale na oficjalną rozpacz przyjdzie czas po 10 lipca (ogłoszenie listy przyjętych).

Tylko masa zajęć pozwoliła mi jakoś przetrwać ostatnie dni, kiedy boleśnie się przekonywałam, jak przyjaciele potrafią zawodzić - i że miłość, przyzwoitość i szczerość są na dzień dzisiejszy towarem zdecydowanie deficytowym.

Tak więc wyjeździłam już niemal wszystkie godziny przeznaczone na naukę jazdy (egzamin wkrótce, a ja dalej mam świadomość, że jeździć nie umiem), sprzątałam w pokoju (tak, tak!), bez reszty pochłonęło mnie domowe laboratorium kosmetyczne i ukręcanie kremów, mgiełek, balsamów czy lotionów z naturalnych półproduktów. Ku rozpaczy rodziców dzielnie unikałam słońca i nie wychylałam z domu nawet dużego palca u stopy przed uprzednim potraktowaniem go filtrem SPF 50. Przede wszystkim jednak dawałam się wyciągać na całodzienne wycieczki po okolicy.

S. i D. - dzięki, że nie pozwoliliście mi spędzić ostatnich dwóch tygodni wyjąc w pościeli.

Butorowy Wierch (niedaleko Zakopanego). Na krzesełku przede mną S. i D. W trakcie wyjazdu na górę wyciąg stanął. A później stanęła nawet kolejka na Kasprowy. Wysyłamy jakieś złe fluidy czy jak?
Zdjęcie "z rączki" na wyciągu, czyli moja mordka dla ciekawskich. W oczach strach, bo jechałam sama!
D. i jego chora aplikacja na telefonie. Gorszyliśmy pozostałych turystów - bez dwóch zdań.
I na końcu uciekaliśmy przed burzą.

A w planach Nosal, Turbacz, Giewont, jezioro w Czorsztynie i zaliczenie wszystkich term podhalańskich. Bez Ciebie też można się świetnie bawić.


"Chciałabym być sentymentalna ale jestem taka
tylko w snach
Śnią mi się dobrzy policjanci którzy pokazują
jak dojść do domu
i oczywiście dzieciństwo i oczywiście twój powrót

Który gładzisz grzechy świata
obdarz mnie
obojętnością
zimną ciszą między wargami"
 ~Anna Janko

_______________________ 
edit.
Tak jak prosiliście, podaję wyniki matur. Nie ma się czym chwalić - i na UJ jest to za mało, ale proszę:

Poziom podstawowy:
- Język polski: 93%
- Język angielski: 88%
- Matematyka: 56% (jaki wstyd!)

Poziom rozszerzony:
- Język polski: 80%
- Biologia: 77%

Matematyka na tragicznym poziomie, reszta taka sobie. Szkoda, że kilku punktów mi zabraknie, ale może spróbuję się przenieść za rok. Wiem, że nie mam się co łudzić, ale proszę, trzymajcie za mnie kciuki 10 lipca - może dostanę się chociaż na listę rezerwową.

16 komentarzy:

  1. Tatry Tatry Tatry :);) moi rodzice lasnie wrocili z Zakopanego ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jak dawno nie byłam u Ciebie też mam zaległości, ale już troszkę to ogarnęłam, jeszcze tylko tutaj Ci napiszę trochę;) Jak mi pisałaś o tym jaki masz stosunek do kremów z Zaji, to zaczęłam się śmiać, bo przypomniało mi się coś i moje słowa w myślach brzmiały "no tak! Przecież Ona dodawała ten istotny post o kilogramach świństw chemicznych jakie mają kosmetyki wszelkiego rodzaju":D I jak tak przeczytałam ten post to zauważyłam, że jednak sama zabawiasz się w robienie specyfików do ciała z naturalnych składników:) Bardzo chętnie bym wypróbowała takie naturalne kosmetyki. Tylko kompletnie nie znam się na tym:< Jakaś Ty śliczna♥!
    Żartujesz pisząc, cytuję: "Nie ma się czym chwalić", "Matematyka na tragicznym poziomie, reszta taka sobie."???:O WTF?! Hello wszystko bym oddała, żeby mieć takie wyniki! Geniusz jesteś i tyle co mam Ci do napisania w tym temacie!:P Aha i OGROMNE jak stąd do samiuśkich Tatr GRATULACJE kochana!:* Oczywiście, że będę trzymała kciukasy 10 lipca;) Hmmm Wiesz tam to jedynie jeśli mi przyjaciółka użyczy na chwile kompa, to będę sprawdzała co i jak na necie;) Może jakoś się ugadam, że by mi udostępnili neta na okres wakacji, żebym mogła się ze swojego laptopa podpinać i bym im dopłaciła się na te 2 miesiące. Zobaczę jak to będzie. Chciałam wziąć taki mobilny z Cyfrowego Polsatu ten najszybszy LTE, ale niestety pani w punkcie powiedziała, że w tych okolicach gdzie ja będę, nie maja jeszcze takiego zasięgu na tyle, żeby tam łapał;/ Że jakieś prowadza konferencje i załatwiają dopiero to. Szkoda...:( W jakiej sieci masz tel?;>

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymam kciuki! ;)
    ładnie zdana maturka! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja w góry już 30 lipca ^.^

    to 3 zdjęcie jest fajne :d takie spontaniczne xD
    uwielbiam takie wypady <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jest za mało na UJ, mam znajomych na ujocie : )
    Całkiem dobrze Ci poszło, nie ma co srać żarem, dostaniesz sie gdzie chcesz. A jak nie, to uwierz mi, z autopsji, studia we wlasnym miescie nie sa najgorsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są najgorsze pod warunkiem, że mieszka się w jakimś fajnym mieście, a nie na pipidówie. Ale przynajmniej domowe jedzenie zostanie.

      Usuń
  6. Cokolwiek by się nie działo, będzie dobrze. Pamiętaj, że po każdej burzy wschodzi słońce :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm dowiedziałam się dzisiaj od szwagra, który co roku ma nowy numer, bo umowy się kończą i akurat w obecnym ma taką opcje, ze telefon może posłużyć jako router mając daną taryfę z internetem:) A ja mam właśnie zamiar przejść z Orange do Play.
    Obawiam się, że mogę nie mieć na to czasu, a na pewno w obecnej sytuacji:( Ale jakby co to się odezwę;) A jeszcze zapytam c to za chora aplikacja kumpla?:D

    OdpowiedzUsuń
  8. jak nie w pierwszym etapie rekrutacji to w drugim na pewno się dostaniesz (: nie martw się. gdy ja szłam na studia zabrakło mi w 1. etapie tylko/aż dziesiętnych (!) punktu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tam nie widzę wcale strachu w Twoim oczach na tym zdjęciu. No i powodzenia jednak z tym UJ :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Anastazja to NIE produkcja Disneyowska.

    OdpowiedzUsuń
  11. naprawdę? ja tego mojego koloru nie cierpię! góóóry:) dawno nie byłam!

    OdpowiedzUsuń
  12. O jakie znajome widoki :) mam je na codzień :)

    OdpowiedzUsuń
  13. fajne zdjęcia! :) szczególnie na kolejce;)

    OdpowiedzUsuń