sobota, 9 czerwca 2012

Kosmetyki - brudna prawda

Ostatnie dni spędziłam na szukaniu informacji o tym, jak mogę pomóc mojej tłustej skórze. Parę dni temu świętowałam swoje dziewiętnaste urodziny, więc teoretycznie moja cera powinna powolutku wracać do normalności. Ale nic z tych rzeczy. Nadal świeci się od nadmiaru sebum, jakbym co rano smarowała się masłem, a zaskórniki, drobne stany zapalne i zaczerwienienia zadomowiły się już chyba na dobre. Doszłam więc do prostego skądinąd wniosku, że albo moja skóra jest zwyczajnie głupia i sama chce przetłuszczyć się i zanieczyścić na śmierć, albo pielęgnacja, którą stosowałam przez ostatnie lata przynosi więcej szkód, niż pożytku.

Chyba w piątej klasie podstawówki pojawiły się u mnie pierwsze pryszcze - tylko na czole, reszta skóry była nietknięta, matowa, gładka, odpowiednio nawilżona - po prostu zdrowa. Jednak chcąc pozbyć się tego paskudztwa, kupiłam swój pierwszy żel do mycia twarzy, tonik i krem z serii przeznaczonej dla nastolatek. Ten zestaw nie zrobił nic poza tym, że przesuszył moją skórę. Ja jednak, oczarowana obietnicami producenta znajdującymi się na opakowaniach, zdawałam się tego nie widzieć, cały czas myśląc, że robię dla swojej cery coś dobrego. Mijały lata, trądzik nie mijał. Przez ten cały czas używałam niemal wszystkiego - chyba każdej drogeryjnej serii, kosmetyków aptecznych, maści od dermatologa - nic nie pomagało. Nie myślcie sobie, że mam ze skórą jakieś straszne problemy - nie, nie jest najgorzej, a w porównaniu z niektórymi wiem, że wyglądam nawet całkiem nieźle, jednak wciąż marzę o typowo dziecięcej cerze - gładkiej, zdrowej, naturalnie rozświetlonej. Daleka droga.

Wreszcie zrozumiałam, że to ja robię coś nie tak. Pomyślałam, że coś muszę zmienić.

Zaczęłam od przyżenia się bliżej składom kosmetyków, które codziennie używam. Patrząc na kosmetyk oglądamy jego barwę, zapach, konsystencję. Nie myślimy - co w nim jest i dlaczego jest taki ładny. Nie patrzymy na niego jak na mieszankę syntetycznych związków, które nie występują normalnie w naszym organizmie, które nawet nie istnieją w przyrodzie. Czytając dzieje tych składników, metody i cel ich uzyskania nie zdarzyło mi się spotkać przeznaczenia - do pielęgnacji skóry. Zawsze były przeznaczone gdzieś dla przemysłu farbiarskiego, lakierniczego, petrochemicznego, syntez laboratoryjnych (jako prekursor lub substrat czegoś innego), elektromaszynowego, włókienniczego, a nawet na potrzeby wojska. O matko! Zaczęłam się zastanawiać - po co w ogóle stosować tego rodzaju kosmetyki? Kto w ogóle wpadł na tak durną recepturę? Po co powstał tego typu chory i sztuczny przemysł kosmetyczny? Z pewnością nie po to, aby pielęgnować skórę ludzi.

Niedawno wyczytałam gdzieś, że przeciętna kobieta każdego dnia wciera w swoją skórę ok. 175 różnych związków chemicznych. Wydało mi się to niemożliwe. Ale wtedy przyjrzałam się bliżej składom produktów, które codziennie używam i... zaniemówiłam.

Moja "pielęgnacja" twarzy:
- Żel do mycia twarzy - 25 związków chemicznych
- Tonik - 10 związków chemicznych
- Krem do twarzy: nawilżająco-matujący / tonujący - 38/47(!) związków chemicznych
+ podstawowe kosmetyki do makijażu:
- Podkład - 26 związków chemicznych
- Puder prasowany - 21 związków chemicznych.

Po zsumowaniu i odliczeniu substancji powtarzających się w wielu produktach okazało się, że samą twarz traktuję dokładnie 111 różnymi związkami chemicznymi! I za coś takiego ma mi się ona odwdzięczać pięknym wyglądem?
Jeśli chodzi o resztę ciała, to też nie jest lepiej.

Moja "pielęgnacja" ciała:
- Żel do kąpieli (z serii dla niemowląt, myślałam, że bezpieczne - błąd!) - 12 związków chemicznych
- Mleczko do ciała (także z serii dla niemowląt) - 14 związków chemicznych
- Masło do ciała - 26 związków chemicznych
- Szampon - 25 związków chemicznych
- Odżywka do włosów - 31 związków chemicznych

Darowałam już sobie analizę składu wszystkich kremów do rąk, balsamów do ust itp. Byłam już wystarczająco przerażona.

Mogę spokojnie powiedzieć, że jednak jestem tą "przeciętną kobietą", bo każdego dnia wcieram w siebie - uwaga! - 183 różne związki chemiczne. Ich lista wydaje się przerażająco długa - alkohol denat, mineral oil (w kosmetykach dla niemowląt!), SLS, limonen, salicylan benzylu, benzoesan benzylu, eugenol, izoeugenol, geraniol, cytronelol, farnezol, linalol czy hydroksycytronellal.

Całe szczęście, że nie trzeba już testować kosmetyków na zwierzętach, bo śmiertelność byłaby ogromna.

Szok, który przeżyłam sprawił, że postanowiłam rozpocząć walkę o piękniejszą cerę. Odstawiam wszystkie żele i pianki, a zamiast tego zaczynam używać mydła Aleppo (o tym zakupie myślałam juz od bardzo dawna, kuszona opiniami innych - dzisiaj wreszcie kupiłam) - możecie poczytać o nim TU. Do nawilżania skóry używam 100% masła shea (na noc, bo tłuste) i 7-składnikowego kremu (na dzień). Oraz z płaczem i zgrzytaniem zębami ograniczam podkład i puder... Doszłam do wniosku, że jeżeli dokładnie "pociapię się" korektorem, to mocne krycie nie jest mi tak bardzo potrzebne.

Na razie to tyle. Przepraszam za objętość tekstu i przynudzanie, ale musiałam, po prostu musiałam o tym napisać, bo ciągle niedowierzam. A Wam proponuję przejżeć składy własnych kosmetyków...
Trzymajcie kciuki!

31 komentarzy:

  1. Hahaha no to nieźle przytulaski.:D Trzeba było zmienić lokal;D
    "..a nawet na potrzeby wojska. O matko!" - aż się zaśmiałam. Ale szok totalny mnie ogarnął. Coś okropnego. Oczywiście trzymam kciuki za Twoją wytrwałość:) Odpowiedni krok poczyniłaś, bardzo dumna jestem z Ciebie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.s. Ja na szczęście nie maluję się na co dzień, tylko w wyjątkowych okolicznościach, okazyjnie i jeśli mam na to ochotę. Na to nadmiernie ukazujące się sebum, to radziłabym Ci bibułki matujące, może pomogą;)

      Usuń
    2. Dodatkowo powiem Ci, że moja znajoma(dawniej bliska koleżanka) miała okropny trądzik i "powiem" Ci, że teraz ma taką piękną, gładką cerę dzięki tabletką antykoncepcyjnym, które przepisał je właśnie do celu zwalczenia trądziku, lekarz.

      Usuń
  2. zaczynam się bać i chyba niedługo sprawdzę moje kosmetyki... masakra jakaś, aż zaniemówiłam po przeczytaniu całości.

    OdpowiedzUsuń
  3. No to fakt. Każda ingerencja tabletkami jest niebezpieczna;/ No rozumiem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli w planach masz, ale wiesz, że nie musisz?;) Myślę, że prędzej, czy później, to samo Ci to zejdzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wiem, że antykoncepcja hormonalna to u mnie już tylko kwestia czasu :)

      Usuń
  5. Ło Matko, faktycznie sporo w siebie "wcierasz" ;pp

    OdpowiedzUsuń
  6. Też kiedyś byłam tym przerażona, ale nie ma co popadać ze skrajności w skrajność. Udało mi się znaleźć to, co dla mojej skóry jest sprzyjające i moja 20letnia cera zaczyna powoli wracać do normy. Nie zapomnij smarować twarzy filtrami UVA (fotostabilnymi, polecam Iwostin Solcerin, może trochę zapychać pory, ale przy odpowiednim oczyszczaniu to nie jest problemem), żeby nie mieć zmarszczek w wieku 30 lat ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filtrów nie używam niestety na codzień, ponieważ zawsze, ZAWSZE powodowały u mnie zaskórniki. Generalnie nie opalam się i unikam słońca w godzinach popołudniowych, ale wiem, że to za mało...

      Usuń
  7. Nieźle się napracowałaś nad tą analizą... Nie pomyślałbym, że kobiety aż tyle w siebie wcierają o.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko kobiety... Na przykładzie mojego przyjaciela stwierdziłam, że faceci wcale nie są w tym oszczędniejsi, przecież też używają szamponów, żeli pod prysznic, dodatkowo balsamów i pianek do golenia... Więc trochę się tego zbiera! ;)

      Usuń
  8. kochana, mi pomogl przede wszystkim dermatolog, dobry dermatolog, a wierz mi, bylo naprade zle.

    btw. na blogu wakemeupinjune pytalas gdzie mieszkamy - w Polsce, ale aktualnie przebywamy w Szwecji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja chyba trafiam na dermatologów z dewizą 'idź i daj spokój', bo zazwyczaj przepisywane przez nich preparaty niezbyt dobrze działały...

      Że w Szwecji teraz jesteście to wiem, ale jestem ciekawa, czy to hotel. Bo warunki wspaniałe! :D

      Usuń
  9. I tak się za mną oglądają, ale raczej z chamsko ciekawskiej strony;] Traktują jak dziwoląga bardziej;] Hmmm nie wiem jak to na Twoich zdziała, bo ja swoje mam silne włosy. Co nie oznacza, że mi nie wypadają, ale to normalnie, bo wcześniej też mi wypadały:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to jest czerwony, ale trochę jaśniejszy;)

      Usuń
    2. Wszystkie czerwienie bardzo mi się podobają, ale muszę z nimi poczekać do pozamykania popękanych naczynek, bo cerę mam przez to trochę zaczerwienioną (szczególnie okolice nosa, policzki) i niezbyt ciekawie by to wyglądało ;)

      Usuń
  10. I pomyśleć, że wcieramy w siebie tyle związków chemicznych. Chyba zacznę zwracać uwagę na składniki kosmetyków

    OdpowiedzUsuń
  11. szczerze?xD trochę mnie wystraszyłaś:D

    OdpowiedzUsuń
  12. i bardzo dobrze! ludzi trzeba uświadamiać w tej kwestii. bo często kupuje się produkty z reklam mające w składzie substancje, którym baaaardzo daleko do pojęcia "pielęgnacja". ja też ostatnio zaczęłam się interesować kosmetykami w ten sposób, z tym, że bardziej w zastosowaniu do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poczytałam jeszcze komentarze innych i myślę, że nie potrzeba Ci dermatologa, a właśnie odpowiednich kosmetyków :) bo jakby kazdy człowiek w wieku nastu lat biegał do dermatologa, to by życia nie starczyło na stanie w kolejce. Twoja notka jest bardzo dobra, mam nadzieję, że coś komuś uświadomi i że ludzie przestaną wyrzucać w błoto tylu pieniędzy na kosmetyki ;p

      Usuń
    2. Z dermatologa zrezygnowałam, kiedy zrozumiałam, że chyba naprawdę nie jest w stanie mi pomóc. Naprawdę nie mam jakiś wielkich problemów z cerą, nie jest pokryta miliardem pryszczy i blizn. Po prostu marzy mi się cera idealna - gładka, czysta i miękka, jak u małych dzieci. I coraz częściej mi się wydaje, że do tego dojść można tylko za pomocą naturalnej pielęgnacji, w dodatku jak najoszczędniejszej i oczywiście zdrowego stylu życia.

      Usuń
  13. Hmmm to raczej coś więcej niż wzrost. Jak przeczytasz mój pierwszy post: http://jawsosiewlasnym.blogspot.com/2011/11/o-czym-by-tu.html
    to będziesz wiedziała o co tak na prawdę chodzi;)

    OdpowiedzUsuń
  14. przede wszystkim to olejowanie nie przynosi efektów od razu. wręcz przeciwnie - po użyciu niektórych olejów włosy mogą się stać bardziej sztywne i gorzej się układać. efekty widać dopiero po jakimś czasie, nawet kilku tygodniach ale myślę, że warto poczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. a weeeź! to okropnie wygląda. blond końcówki nawet jak są zdrowe to wyglądają na zniszczone. dla mnie to bez sensu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie chodzi mi o klasyczny blond na włosach, jedynie jakiś jaśniejszy brąz, ewentualnie jakiś kasztan, coś takiego: http://1.bp.blogspot.com/-Ue0mI0jBdpQ/TgsKi6qhnpI/AAAAAAAAARY/j7J2ow9x80g/s1600/Ashlee+Simpson+Ombre+Hair+Color.jpg

    Boję się jednak, że na moich kręconych/falowanych włosach nie będzie to wyglądało dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Chyba nie pisałaś. Nie no słyszę komplementy, ale wiesz ja rozpoznaje chamskie i natarczywe wgapianie się od zapatrywania w moją urodę. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. już od jakiegoś czasu się tym interesuję ;) z tym, że bardziej w odniesieniu do włosów, bo z cerą większych problemów nie mam i przypuszczam, że zawdzięczam to właśnie tym wszystkim związkom chemicznym...

    OdpowiedzUsuń
  19. Co moge stwierdzić po przeczytaniu... Jest nad czym się teraz zastanawiac.
    Wpis jest ciekawa, na pewno się przyda. Czekam na
    nastepny.
    Also visit my page ... Usuwanie zmarszczek

    OdpowiedzUsuń