poniedziałek, 20 lutego 2012

Intymna speluna pełna snów

Uczucia przetrawione.

Jak nowonarodzona wybrałam się dzisiaj do mojej ulubionej speluny. Ta ulokowana w centrum Rynku kawiarnia w najmniejszym stopniu nie przejmuje się eleganckim wyglądem ani tym, by kelnerzy zachowywali się, jak na nich przystało. Oh la la! Ani jedzenie nie jest specjalnie smaczne, ani urozmaicone, ciekawych gości też nie uświadczysz. Dlaczego zatem zawsze mnie tam ciągnie?

Dziwny jest ten bar i jakiś taki senny

Jutro wyprawa do Zakopanego. Z nim. Ale nie tylko. Nie chcę snuć czarnowidztwa, ale coś mi mówi, że nie dojdzie jednak do skutku - a przynajmniej nie w takim składzie, w jakim bym sobie życzyła.
________________
edit

Och, to już pewne, że wyjazd się nie odbędzie. Co ja sobie w ogóle wyobrażałam? Dobre rzeczy dostajemy zawsze w małych paczkach, nigdy od razu.

24 komentarze:

  1. Zdjęcie zachęca, więc jeśli rzeczywiście tak wygląda wnętrze tego baru, to nie dziwię się, że Cię do niego ciągnie ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na przykład wole po stokroć puby od clubów, dlatego rozumiem. Ciągnie Cię tam klimat tego miejsca !

    trzymam kciuki, żeby wyjazd się udał

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz nie trzeba mieć tak naprawdę słuchu żeby się wypowiadać o muzyce, liczy się sam odbiór i to, jak postrzegasz to, co słyszysz:)

    ten koncert był raczej niszowy, było na nim ok 50-60 osób, więc raczej wąskie grono fanów. a szkoda - taką muzykę cenię ponad każdą inną;)

    dodaję, bo ciekawie tu u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm. z henną nigdy nie kombinowałam, może szamponetka? :)
    U mnie nie łapie, ale jak ktoś ma podatne włosy, to jest szansa ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. wyjazd jest nie do Turcji, a do Izraela:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja właśnie jadę jako maturzystka - "niestety" tak wyszło, nie z mojej winy - chciałam jechać rok temu, ale była głupia sytuacja i nie z mojej winy nie pojechałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie obstawiam, ze masz podobne włosy do moich - czyli dosyć odporne ;) Jak widać, u mnie nawet farba nie trzyma ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. wiesz, u mnie maturzyści też raczej nie jeżdżą, ale mi się jakimś cudem udało, może dlatego, że jestem od 2 lat na liście rezerwowej.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale klimat ma :) ahh Zakopane, zazdroszcze! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To zdjęcie ukazuje taki ... tajemniczy klimat tego baru, coś w nim jest : ) Świetnie piszesz, dodaję! : 3

    OdpowiedzUsuń
  11. Przykro mi :( Naprawdę, przykro. Że nie jedziesz, jedziecie, lub że coś nie wyszło.
    ,,Dobre rzeczy dostajemy zawsze w małych paczkach, nigdy od razu."
    A nieszczęścia chodzą sześciopakami po dwa kartony :<
    Ta kawiarenka, bar, jest taka... klimatyczna.
    Chcę się tam wejść, usiąść, zrelaksować.
    ___

    Bezpośrednio nawiązując do twojego komentarza - odpowiedzi na mój.
    Hmm... Mogę powiedzieć, że czasami miewam jeszcze przebłyski całkowitego dzieciństwa, radosnego i w ogóle. Najczęściej przy osobach mi bliskich - przyjaciołach, rodzinie. Albo udaję, jeśli tego wymaga sytuacja.
    Życie mnie nauczyło, że niektórzy muszą szybko dorastać, i ja także należę do tej grupy. Utwierdzam się w przekonaniu, że większość moich rówieśników jest wręcz tak infantylna, że nie warto się z nimi... komunikować. Jeśli tak można to nazwać...
    Cóż. Może nie zagłębiajmy się w tą całą rzekomo nadzwyczajną u mnie dorosłość, lecz dodam jeszcze tylko, że nie porozumiewam się na poziomie dzisiejszego 11,12-latka. Raczej... 16,17-latka. I też z osobami w takim wieku najlepiej się dogaduję... A to już nie zależy ode mnie.
    ___

    Hormony? Hormony, mówisz...
    Ja uparcie wierzę w miłość, chociaż w tym temacie życie z proporcjonalną do mojej upartością w tym wąskim aspekcie życie kopie mnie w tyłek.
    Byłam poważnie zakochana dwa razy. Raz się częściowo udało - ,,związek" (jeśli można to tak nazwać, miałam wtedy 7 lat, czyli u mnie około... 12, 13 ^^) trwał trzy lata. Równo trzy lata. Potem On zerwał.
    Później przeprowadziłam się i znów zakochałam. Tym razem... Bez wzajemności.
    Nie wiem, dlaczego. Nie mogę wiedzieć. Może po prostu według Niego nie ma tej chemii, tego czegoś, co łączy ludzi?
    O miłości mogę powiedzieć, że boli. Codziennie czuję się jak... Hmmm.
    Mam! Prometeusz. Pamiętasz może, jaką karę wymierzył mu Zeus?
    Dokładnie tak się czuję, gdy Go widzę. Każde kuse spojrzenie, złośliwy uśmiech, jest jak kolejne przybycie orła, żeby wyszarpać mi wątrobę, tylko po to, żeby rana się potem w cudowny sposób całkowicie zagoiła, aby wygłodniała kreatura pod postacią ptaka mogła znów sprawić, bym cierpiała katusze.

    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja teraz mam taki etap, że zastanawiam się nad tym, jak nieudany jest rodzaj męski. Cały czas się wygłupiają, robią z siebie błazny, śmieją się z i sami opowiadają niewybredne, jednoznaczne zboczone żarty, klną mimo wieku. Oczywiście TEN JEDEN jej przedstawiciel się nie zalicza. Nie dla mnie, przynajmniej.
    Gdzieś przeczytałam parę... mądrych, według mnie, rzeczy. Jedna z nich brzmi: miłość jest wtedy, kiedy szczęście tej drugiej osoby jest ważniejsze od Twojego, oraz: miłość jest wtedy, gdy jesteśmy świadomi wad drugiego człowieka i akceptujemy je.
    Chociaż, kiedy czasami na Niego patrzę, to się zastanawiam, czy walnąć na opamiętanie, raz a porządnie, czy przytulić, złapać lekko za rękę, okazać czułość.
    To wszystko jest tak strasznie zawiłe...
    ___

    Jeśli chodzi o posty z modą - jutro też będą, zapraszam ;)
    Tymczasem - muszę już zmykać, pa!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. niezłą ta speluna :)
    jakie czasy takie kwiaty :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Zauroczyłaś mnie tą speluną!♥ Nie przejmuj się. Mam nadzieję, że z czasem Twoje marzenia się spełnią i zostaniesz wreszcie z Nim sam na sam, tylko Wy dwoje. Życzę Ci tego z całego serduszka!:)

    Dzięki za radę!:) Co racja to racja. Najważniejsze, to pisać szczerze i to co się ma na myśli, a nie dusić swoje uczucia, czasem to pomaga takie "przelanie bólu na kartkę" w tym przypadku wystukaniu słów, zdań na białym tle.;)

    OdpowiedzUsuń
  15. bidulek z Ciebie ;< ja się nie poddam choćby nie wiem co!:D

    OdpowiedzUsuń
  16. szkoda, że wyjazd nie wypalił...

    OdpowiedzUsuń
  17. haha mam podobnie ;) dlatego nigdy sobie nie robię postanowienia na zaprzestanie jedzenia słodkości :D

    OdpowiedzUsuń
  18. ładne zdj.:D Co myślisz o Korei?:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Uuuu po studniówce powiadasz, mrrr:D Szkoda, że nie wypali:( Hehe, wcale nie głupie, to było, dobrze mieć jakieś na to wytłumaczenie. Takie zrządzenie losu, tylko w tym złym sensie, niestety:( Dokładnie, nie ma żadnych załamek! Trzeba się wziąć w garść!;) Nieśmiałość, to nic strasznego. Człowiek powinien być trochę cnotliwy.;) A tak poza tym, to nasze komentarze coraz bardziej śmielsze się stają, nie sądzisz?:D Może lepiej jak ja się odezwę na Twoja pocztę, wkrótce. Tymczasem!;)

    OdpowiedzUsuń
  20. wygląda świetnie! ;)
    zapraszam do mnie na nowy post, może masz ochotę się poobserwować? buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  21. Szkoda , że nie pojechałaś. :(

    urherts.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. świetny bar, kiedyś uwielbiałam włóczyć się po tego typu spelunkach (: a jeśli chodzi o "Sukces..." to polecam, przyjemnie się czyta, super napisany i wiele wyjaśnia (:

    OdpowiedzUsuń
  23. Przykro mi w z powodu wyjazdu, ale tak to niestety w życiu bywa. Na niektóre rzeczy warto jednak czekać, ich wartość dzięki temu wzrasta.

    OdpowiedzUsuń